Bezstronność to jedna z jakości, którą rozwijamy podczas kursów współczucia. Jej punktem wyjściowym jest uważność, ponieważ to ona pozwala nam zauważać co dzieje się nie tylko dookoła nas, ale także w nas samych z chwili na chwilę.
O bezstronności (z sanskrytu: upeksa) mówimy, kiedy potrafimy zawiesić swoje osądy. To nie oznacza ich braku. Osądy i preferencje zazwyczaj towarzyszą nam w ciągu dnia. To zupełnie naturalne. Bywa jednak, że ulegamy im automatycznie, bezrefleksyjnie i przynoszą nam szkodę.
To, między innymi, te momenty, kiedy widzimy tylko jedną stronę sytuacji, uważamy że tylko my mamy rację, sądzimy że ktoś postąpił niesłusznie. Upieramy się przy swoim, nie chcemy zobaczyć czegoś oczami drugiej osoby, a emocje są silne.
Kiedy ćwiczymy się w bezstronności, ćwiczymy się tak naprawdę w patrzeniu na rzeczy, ludzi, zjawiska z innej perspektywy. Przykładowo mamy świadomość, że ktoś, kogo nie lubimy może posiadać wiele pięknych cech. Nawet ktoś kto sprawił nam przykrość, podobnie jak my, kogoś kocha i jest przez kogoś kochany, podobnie jak my popełnia błędy, podobnie jak my pragnie być szczęśliwy.
W czym to pomaga, zapytasz?
Być może w tym, by ruszyć w jakiejś sytuacji do przodu, wyjść z impasu, nie doprowadzić do zaognienia konfliktu. Może także przybliżać nas do innych. To nie oznacza, że kiedy ktoś nas rani to jest to w porządku. Nie jest. Kiedy jednak potrafimy spojrzeć na sprawy z różnych perspektyw, zmienić może się nasze ich rozumienie. Dzięki temu łatwiej czasem puścić coś, co nam nie służy. Rozwijamy wówczas to, czego być może sami tak często pragniemy doświadczać od innych np. wyrozumiałości, gdy popełnimy błąd.
To jakość dzięki której mądrzej troszczymy się o samych siebie i nasze relacje.